„I RAZ I DWA I TRZY I WCALE NIE JEST ZIMNO MI!”

Ostatnio ten utwór jest mi szczególnie bliski. Bliski jest mi z różnych powodów i tych bardzo osobistych i tych bardziej uniwersalnych. Ale porusza ostatnio szczególnie czułe struny i pcha do refleksji i rozważania. Pewnie każdy z nas ma ostatnio trochę więcej czasu na myślenie o tym, co ważne, a co zupełnie nie. Co ma, co miał, co stracił, a co mieć może. Czasem od myśli ucieka, bo boi się, co może tam spotkać. A czasem, kiedy się odważy, okazuję się, że sporo się nazbierało. Mnie to myślenie pchnęło do zrealizowania planu, który od dawna miałam w głowie. Ale nie było czasu… nie było motywacji… więc odkładałam go wciąż i wciąż. Ale podjęłam w końcu decyzję o stworzeniu bloga. Dużo ostatnio myślę, co chcę powiedzieć, opowiedzieć, czym się podzielić. Przypływają do mnie tematy, które nauczona doświadczeniem od razu zapisuję. Na zaś. Długo zastanawiałam się od czego zacząć. Jaki temat powinien być pierwszy. Kiedy wrzucić pierwszy post, czy kiedy już logo będzie gotowe (bo to jest tymczasowe), czy kiedy powstaną już zdjęcia… Weszłam dziś do wanny i przypłynął i temat i czas… i zaśmiałam się sama do siebie, że pewien bardzo ważny dla mnie człowiek, który pewnie nigdy tego nie przeczyta, byłby dumny, że wybrałam piątkowy wieczór na publikację pierwszego postu, bo zawsze mówił, że to dobry czas na wrzucanie do sieci rzeczy, które mają mieć zasięg. I ja wiem, że on miał rację. Ale uśmiałam się, że na mnie ten piątkowy wieczór „na start” spłynął zupełnie niemarketingowo, ale nie powiem, że przypadkowo.

A potem pomyślałam w kontekście zasięgów właśnie, że się boję. Spotykam się sama ze sobą w rozważaniach, gdzie jest granica między dobrą pisarską otwartością a ekshibicjonizmem i sama się zaskakuję, bo choć lubię mówić i o sobie też lubię, to kiedy staję przed opcją mówienia do nieograniczonego właściwie czytelnika, to ogarnia mnie jakiś strach. Trochę jak w amerykańskim filmie „każde słowo może być wykorzystane przeciwko Tobie”. I boję się krytyki. I słomianego zapału się boję. I ciężar odpowiedzialności za słowo czuję. I wiem tak coachingowo jakie są zagrożenia i możliwości i silne i słabe strony. I niby wiem, co może się wydarzyć, a jednak zwłaszcza w ostatnim czasie trudno nie mieć poczucia, że należy się spodziewać niespodziewanego. I ja sobie tak jestem z tym strachem, który ze mną to pisze. Który chciałby krzyczeć „hej, nie, poczekaj jeszcze”. Ale należę do tych osób, których strach nie zatrzymuje przed realizacją marzeń. Bo mogłoby się wydawać, że ludzie, którym coś wyszło nie mają w sobie strachu. Ale to nie prawda. Mają. Często nie mniejszy niż inni. Ale mają w sobie też moc nie zaprzestawania ze strachu. Moc, która nie pozwala zawrócić, daje siłę by pukać do drzwi, a kiedy są zamknięte, zaglądać przez okna. I niemała w tym rola temperamentalnych cech, które (niestety) nie są moją zasługą i na które wpływu nie mamy. Ale jest coś, co nie jest wrodzone i na co każdy może zapracować. Poczucie własnej skuteczności, zdefiniowane przez A. Bandurę. To ono sprawia, że nie poddajemy się, nawet kiedy nie jest łatwo. I to właśnie przekonanie, że możemy osiągnąć cel, ładuje nasze baterie. I choć naprawdę boję się, co się wydarzy, to mam w sobie też ciekawość i przekonanie, że warto.

„Co tam nagi brzuch i w górę połatany ciuch!
Czuję ten wiatru pęd, że głowa odpada”

Zapraszam Was więc do mojego świata. Bierzcie i czytajcie z tego wszyscy 😉

Podobne posty:

4 komentarze

  • Reply Agnieszka 16 maja 2020 at 0 h 45 min

    Trzymam kciuki 🙂

  • Reply Katarzyna L-M 19 maja 2020 at 11 h 11 min

    Czy to nie dziwne, że czekam na każdy Twój post w mediach społecznościowych?
    Czy to nie dziwne, że czytając słyszę Twój głos? Cieszę się na tego bloga, choć do końca nie wiem czemu 🙂 I chociaż nie widziałyśmy się już wiele lat, i chociaż nie byłyśmy nigdy przyjaciółkami, a jedynie znajomymi na ścieżce życia to musisz wiedzieć, że jestem dumna. Jestem dumna. Jestem dumna z Ciebie, ale i z każdego z nas, kto się nie poddał i osiągnął swój własny sukces.

  • Reply emdeer 19 maja 2020 at 15 h 38 min

    Dziękuję 🙂 To niezwykle miłe czuć takie wsparcie!

  • Reply Arletta 20 maja 2020 at 10 h 39 min

    Jest jeszcze jeden niedoceniany czynnik, który rozpuszcza strach lub pozwala działać mimo niego – wiara 🙂

  • Leave a Reply